niedziela, 6 grudnia 2009

Zwłaszcza gdy zima za pasem, ogarnia mnie tęsknota za szalonym letnim czasem - Krynica Morska City, 2009

czwartek, 8 października 2009

A jak przetłumaczyć...

"... taka duża donica prostokątna co na przykład na ulicy stoi, taka klombowa"?
To się nazywa "gazon" (podobno po polsku), albo "planter" (po angielsku). Takie dwa nowe słówka na dziś.

Jako bonus cytat Einsteina (wyjątkowo, bo zabawny):
"Jedynym dowodem na istnienie pozaziemskiej inteligencji jest to, że się z nami nie kontaktują".

wtorek, 25 sierpnia 2009

www.pup.malbork.pl: W dniu 17.08.2009 r. spośród 4 złożonych prac konkursowych Komisja składająca się z przedstawicieli Powiatowego Urzędu Pracy w Malborku, Stowarzyszenia Wspierania Przedsiębiorczości w Malborku oraz Wyższej Szkoły Gospodarki w Malborku wybrała pracę pani Adriany Ronżewskiej-Kotyńskiej.

Laureatka otrzyma wsparcie w postaci indywidualnej opieki merytorycznej wykwalifikowanego konsultanta podczas całej procedury wnioskowania o przyznanie jednorazowych środków na podjęcie działalności gospodarczej. Ponadto jej działalność gospodarcza promowana będzie przez Powiatowy Urząd Pracy w Malborku za pośrednictwem strony internetowej, prasy oraz podczas oficjalnych spotkań jako „Idealny biznes”.

Uroczyste ogłoszenie wyników nastąpi(ło) w dniu 22 sierpnia 2009 roku podczas Dnia Przedsiębiorczego Malborczyka.


Dla zwycięscy Ronżewskej

piątek, 21 sierpnia 2009

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Literówki fajna rzecz. Ponieważ częścią mojej pracy jest ich tropienie i likwidacja, to zazwyczaj szybko je zauważam w cudzych tekstach, np. w mailach ze zleceniami. Kilka przykładów tylko z tego tygodnia:

- Klient zamawia: "tłumaczenie ustane" - obiecuję, że ustoję:-)
- Biuro tłumaczeniowe proponuje: "tłóumaczenie symultaniczne. Będzie to zizyta..."
- Inne biuro przesyła maila zatytułowanego: "umowa, sestawienie", choć tak naprawdę (w treści) przesłali "zetsawienie tłumaczeń"
- I na koniec klient pisze: "Serdecznie pozdarwiam"

Mała rzecz, a cieszy... albo już naprawdę brak mi kontaktu z żywymi ludźmi;-)

poniedziałek, 13 lipca 2009

A jak przetłumaczyć...

... "sosowanie"? Nie, nie chodzi o "stosowanie", choć Wyrocznie w postaci Googla i Autokorekty Worda i tak wiedzą swoje. "Sosowanie" to proces uszlachetniania tytoniu, polegający na nasączeniu go zaprawą (sosem), po to żeby był jeszcze pyszniejszy.

Przykładowo, autorzy Opisu patentowego nr 76528 szczególnie cenią sobie sycenie tytoniu typu Burley zaprawą złożoną z wyciągu z korzenia lukrecji, sorbitolu, sacharozy, kwasu winowego oraz ewentualnie kakao, a także aromatu o żądanym kierunku zapachowym. Podgrzany do 50 stopni Celsjusza sosik zamieszać i rozpylić na tytoń. Mmm... pycha!

Co do aromatów - wybór jest bardzo szeroki i obejmuje kompozycje złożone m.in. z takich składników jak: powidło śliwkowe, wyciąg wodno-spirytusowy z chleba świętojańskiego (tudzież ze śliwek wędzonych, płatków róży, zielonych owoców kasztanowca, owoców pigwowca japońskiego), syrop z owoców róży i jarzębiny, kondensat naturalnego aromatu jabłkowego, karmel, esencja spożywcza morelowa bądź truskawkowa, kwas cytrynowy i wiele, wiele innych pyszności. Smacznego!

Aha - "sosowanie" to po angielsku po prostu "casing".
Polecam łączenie jazdy na rowerze z twórczością Flight of the Conchords:-)